data publikacji: 14.09.2020
tekst: Jędrzej Janicki
Jest tylko jedna droga, by siłę plakatu zabić – upchnąć go w szufladach bibliotecznych archiwów. Przechowywany w idealnych warunkach, z dala od światła i ludzkich spojrzeń, po prostu umiera w męczarniach. By żyć, musi być obecny. Jego naturalnym środowiskiem zawsze była ulica, choć trzeba przyznać, że ostatnio doskonale przystosowuje się również do przestrzeni internetowej. Prowokuje, ściąga spojrzenia, choćby te najbardziej pogardliwe czy przelotne – bez znaczenia jest, czy odbiorca ma akurat ochotę z plakatem obcować, czy też nie. To plakat prowadzi grę i rozdaje karty. Wielokrotnie jednak kończy marnie. Nieraz zostaje zniszczony, brutalnie zerwany czy po prostu gnije w strugach deszczu. Ktoś powie, jakże marny koniec… Być może, ale w czasie swojego dumnego trwania plakat rezonuje, zadaje pytania i skłania do myślenia.
Karl Gerstner w Warszawie w 1966 roku, za J. Mroszczak, I Międzynarodowe Biennale Plakatu w Warszawie, WAG, Warszawa 1968, s. nienumerowane.
Karl Gerstner1 – jeden z ważniejszych innowatorów w zakresie typografii i grafiki komercyjnej, a zwłaszcza corporate design (obecny na I Międzynarodowym Biennale Plakatu w Warszawie w 1966 roku) – stwierdził, że:
plakat ma w sobie coś z prostytucji albo – jak kto woli – coś z misji2
To osobliwe sformułowanie kryje w sobie pewną trafną obserwację. Sama konstrukcja tej konstatacji, narzucająca swoją alternatywą rozważenie ewentualnej misyjności prostytucji, to osobny temat. Można go rozwinąć lub potraktować jako kolejną figurę retoryczną łagodzącą nieco pierwsze domyślne porównanie: „plakat jest jak prostytucja”. Z jednej strony bowiem plakat za wszelką cenę ściągnąć musi uwagę odbiorcy (dawniej przechodnia, obecnie raczej użytkownika sieci), a z drugiej – coś mu przekazać, wciągnąć w jakiś dialog. Plakat informuje rzeczowo, symbolizuje, mówi głośno lub cicho, oszczędnie lub rozwlekle, polemizuje, filozofuje, rozkazuje, pochlebia, argumentuje czy przemawia nastrojem3. Krótko mówiąc, może wszystko i to wszystkimi możliwymi sposobami. Co ciekawe, jak wskazuje historyczne tło powstawania Polskiej Szkoły Plakatu, plakatowi również więcej wolno4. I choć plakat tak chętnie wchodzi w kontakt ze światem, to jest jednak również niebywale próżny w podkreślaniu swojej wewnętrznej struktury i dumnym prezentowaniu się jako pełnoprawne dzieło sztuki.
No właśnie, Gerstner niewątpliwie ma rację, że plakat jest w stanie uczynić bardzo wiele, żeby nas zwabić. Jednak, czy rzeczywiście przyrównać go można do prostytucji? Po pierwsze, z językowego punktu widzenia, łatwiej byłoby uchwycić motywację tego porównania, gdyby plakat przyrównać raczej do prostytutki, wszak pisząc o działaniu plakatu, wielu autorów chętnie go uosabia: „plakat mówi”, „plakat krzyczy”, „plakat uwodzi” itp.). Prostytucją byłoby ewentualnie samo tworzenie plakatów przez artystów, albo plakaciartstwo, ale słownik nie zna takiego terminu… Mniejsza o to, przyjmijmy interpretację życzliwą i załóżmy, że „wiadomo o co chodzi”. Główny problem tkwi przecież w samej zasadności tego efektownego (efekciarskiego?) porównania. W istocie wszystko rozbija się o to, jak rozumiemy prostytucję. Bez wątpienia jest to zjawisko niejednoznaczne, które kryje w sobie wiele odcieni. Z jednej strony może to być pełne beznadziei i rozpaczy wyczekiwanie przy co bardziej ruchliwych drogach, a z drugiej luksusowe spędzanie czasu w ekskluzywnych knajpach, bliskie flirtowi i zakończone w wiadomy sposób. No i oczywiście te wszystkie – być może ważniejsze – formy pomiędzy tymi dwiema wskazanymi…5 I tu rodzi się kolejny problem, wyobraźmy sobie, że te dwie wspomniane sytuacje zostaną sfilmowane, choćby w amatorski sposób. Pierwszy taki film nazwalibyśmy najprawdopodobniej pornograficznym, a drugi…? Już niekoniecznie, bardzo możliwe, że byłby to obraz erotyczny6.
Czym się jednak te dwie sytuacje różnią, oprócz tego, że wobec pierwszej skłonni będziemy używać takich określeń jak „brutalność” czy „agresja”, a wobec drugiej raczej takich jak „namiętność”czy „pożądanie”? Pornografia jest gwałtem7, a erotyka uwodzeniem – oczywiście chodzi o poziom odbioru takich obrazów. Gwałt narzuca określony sposób rozumienia obrazu, sprowadzając obraz wyłącznie do roli fizjologicznego bodźca, mającego wywołać wyłącznie określoną reakcję biologiczną organizmu. Uwodzenie za to, samo w sobie, niczego nie narzuca, dla swojego zaistnienia wymaga aktywnej roli odbiorcy. To bardzo bliskie temu, w jaki sposób o procesie lektury pisała Susan Sontag – „nie potrzebujemy hermeneutyki sztuki, ale erotyki sztuki”8. Odrzuca ona gwałt jako element odbioru sztuki, lecz krytykuje również interpretację (wydaje się, że w zdaniu tym „hermeneutyka” jest synonimem właśnie „interpretacji”). Erotyka w tym kontekście to pewna bezpośredniość w odbiorze samego dzieła, niezapośredniczona poprzez zewnętrzne wobec dzieła czynniki, która „stać się” może jednak wyłącznie przy współudziale odbiorcy. Dzieło uwodzi, ale to odbiorca musi chcieć dać się uwieść, w jakiś sposób tę relację również kształtując.
Gerstner ma więc tylko po części rację mówiąc, że plakat ma w sobie coś z prostytucji. Zdanie to swoją pełną prawomocność zachowywałoby w stosunku do typowych reklamowych plakatów, spełniających wyłącznie (i to w sposób dość prymitywny) funkcję marketingową – te rzeczywiście są niczym pierwszy lepszy film pornograficzny znaleziony w internecie. Dzieła Polskiej Szkoły Plakatu są jednak zgoła inne, brzydzą się gwałtem, są o wiele bardziej czarujące, flirtujące i kuszące. Gerstner wokół tematu krąży, lecz idealnie w punkt nie trafia. Gdyby chcieć jego słowa skorygować, można stwierdzić, że plakat często ma w sobie coś z pornografii, lecz te najlepsze są wyłącznie erotyką…
1 Karl Gerstner [1930–2017] to szwajcarski artysta i projektant. Jego katalog związany z wystawą poświęconą typografii można pobrać na stronie MOMA: Think program: synopsis of the exhibition „designing programs/programming designs” by Karl Gerstner, Museum of Modern Art, New York, February 5-March 30, 1973, 1973, https://assets.moma.org/documents/moma_catalogue_2545_300198921.pdf?_ga=2.128603724.1559660952.1609281390-1532889080.1609281390 .
2 Karl Gerstner, Język plakatu, w: Dokumentacja obrad Sympozjum zorganizowanego z okazji I Międzynarodowego Biennale Plakatu, Warszawa 1966, s. 15.
3 Rekonstrukcja sposobu „przemawiania plakatu” oparta jest na powyższym tekście: ibid., s. 15–16.
4 O relacjach między władzą a twórcami plakatu zob. np. Katarzyna Matul, Jak to było możliwe? O powstawaniu Międzynarodowego Biennale Plakatu w Warszawie, Universitas, Kraków 2015.
5 W kwestii „odcieni” lepiej zapewne będzie odesłać do klasycznej lektury, zob. np. Walter Benjamin, Pasaże, tłum. Ireneusz Kania, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2005, s. 539–564.
6 Por. np. Joanna Bator, Wolność brzydkiego słowa, Gazeta.pl, 13 listopada 2019 („Gazeta Wyborcza”, 21 listopada 1998), wyborcza.pl/7,161389,25391476,wolnosc-brzydkiego-slowa.html.
7 Oczywiście w rozumieniu odmiennym od prawnokarnego.
8 Susan Sontag, Przeciw interpretacji, tłum. Dariusz Żukowski, w: eadem, Przeciw interpretacji i inne eseje, Wydawnictwo Karakter, Kraków 2012, s. 26.